sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 17 - Zabawa w kotka i myszkę.

Dzisiaj o dziwo miałem wolne, więc postanowiłem się wyspac, ale jak na złośc z samego rana obudziły mnie wrzaski Temari.
- Kankurooooooooooo ! Zabije ciee !
Wyskoczyłem z łóżka i zbiegłem na dół zobaczyc co się stało. Zauważyłem, że nie ja jedyny zostałem wyrwany ze snu. Gdy zbiegłem na dół, zastałem wszystkich ubranych w piżamy i zaspanych. Wszyscy przyglądali się komedii, która miała miejsce w środku salonu. Przy stole siedział Gaara i w spokoju jadł śniadanie, Kankuro biegał po całym salonie, uciekając przed Temari, która nawiasem mówiąc ubrana była w samą bieliznę. Kankuro dobiegł do drzwi frontowych i otwierając je z hukiem wydostał się na zewnątrz, a nie zważająca na to w co jest ubrana Temari po drodze chwyciła patelnię i wybiegła za nim. Naruto, Kiba i Konohamaru padli na ziemię ze śmiechu, a ja usiadłem przy Gaarze i zapytałem. - Często takie coś się zdarza ?
Gaara przeżuł to co akurat miał w buzi i odpowiedział. - To, że Kankuro ucieka przed próbującą go zamordowac Temari ? Dośc często, ale to dopiero trzeci raz gdy wybiegła za nim w samej bieliźnie.
Powstrzymałem wybuch śmiechu, co było bardzo trudne i poszedłem zrobic śniadanie. Gdy zajrzałem do lodówki zauważyłem, że jest pusta. Pewnie Chouji znów zjadł wszystko w nocy. Postanowiłem zjeśc na mieście, jak zwykle ostatnio. Wbiegłem na górę, ubrałem się i już mnie nie było.
Przemierzałem labirynt... to znaczy ulice Suny w poszukiwaniu budki z ramen. Usiadłem przy pierwszym lepszym stoisku z jedzeniem i zamówiłem dużą miskę z dodatkowym makaronem. Czekanie strasznie mi się dłużyło, ale w końcu zjadłem upragnioną zupę, która smakowała jak pomyje i ruszyłem się przejśc. Nie miałem co robic o tej godzinie. Nie było żadnych ludzi na zewnątrz, bo kto normalny wstaje o szóstej nad ranem. Pewnie spał bym do dwunastej, ale nie ! Od samego świtu u nas w domu musi się coś dziac.
Chodziłem bez celu i rozmyślałem. Nie słychac już krzyków Temari w nocy, ponadto widac, że humor znów jej dopisuje.
Nie wiem jakim sposobem, ale dotarłem do szpitala. Usiadłem na ławce niedaleko kwiaciarni i poczułem zapach świeżych kwiatów. Nagle usłyszałem krzyki, odwróciłem głowę w lewo by spojrzec co ciekawego znów mogło się wydarzyc. W moję stronę pędził wystraszony, a za razem roześmiany Kankuro, a tuż za nim biegła wkurzona do granic możliwości Temari wymachująca patelnią w lewej ręce. Nadal była w samej bieliźnie...eh, pewnie nawet tego nie zauważyła. Przebiegli obok mnie, a ja zatrzymałem ich moim cieniem. Ci wystraszeni stanęli jak wryci i spojrzeli w moją stronę. Pewnie dopiero co zdali sobie sprawę z tego, że też tu jestem.
- Czy mógłbyś poprosic swój cień, żeby mnie puścił ?- warknęła zbulwersowana Temari.
- Po pierwsze : nie musisz wyrzywac się na mnie. Po drugie : puszcze cie jak dowiem się co się stało. - skrzyżowałem ręce na klacie, a oni powtórzyli mój ruch. Gdyby ktoś czwarty nas oglądał, pewnie wyglądało by to zabawnie, ale nam nie było do śmiechu.
- Ten kompletny idiota spuścił mój stanik w kiblu ! - krzyknęła blondynka i próbowała wskazac palcem winnego, ale niestety nie udało jej się ruszyc.
-To był wypadek ! - Kankuro próbował się bronic.
- Znowu ?! - zapytała z wyrzutem i aż cała poczerwieniała na twarzy ze złości. Biedny chłopak otworzył usta by coś powiedziec, ale od razu je zamknął zdając sobie sprawę, że żaden argument, który mógłby wymyślic nie jest na tyle dobry, by mógł wytłumarzyc jego zachowanie.
 Odchyliłem głowę do tyłu by wymyślic jakieś logiczne rozwiązanie. Oni zaś zrobili to samo co wyglądało bardzo komicznie. Westchnąłem z powodu mojej bezradności, wstałem, ściągnąłem bluzę, zarzuciłem ją na ramiona Temari i zapiąłem. Ta zdziwiona moim gestem, spojrzała w dół i dopiero zdała sobie sprawę w co jest ubrana, albo raczej w co nie jest ubrana. Zrobiła się czerwona jak burak i spróbowała zasłonic, ale na jej nie szczęście nadal była pod kontrolą mojego cienia. Cofnąłem się krok w tył by zobaczyc jak na niej leży moja bluza, a dwójka rodzeństwa również się cofnęła. Przekrzywiłem lekko głowę w lewo i stwierdziłem, że bluza jest idealna. Zakrywała to co zakrywac powinna. Ba, nawet byla na nią za duża o jakieś dwa rozmiary, ponieważ była jej do połowy ud.
Wkurzone do granic możliwości rodzeństwo krzyknęło jednocześnie. - I na co się gapisz zboku ?!
Na moje nieszczęście akurat skończyła mi się chakra, a rodzeństwo czując władzę w swoim ciele powoli zaczęło iśc w moją stronę. Zacząłem uciekac, a ci ruszyli za mną. I znów zaczęła się zabawa w kotka i myszkę po całej wiosce. Tylko, że tym razem myszą byłem ja. Cudowne pojednanie rodzeństwa, nieprawdaż ?
Temari jakby zupełnie zapomniała o swoim wcześniejszym problemie dotyczącym stanika spuszczonego w kiblu. Chyba do śmierci będę żałował, że nie zabrałem jej tej patelni, gdy jeszcze była pod kontrolą mojego cienia.
Do wieczora w całej wiosce było wesoło, ponieważ można było zobaczyc biegających w te i z powrotem ludzi. Do naszej szalenie ciekawej zabawy dołączyło się jeszcze parę osób, a mianowicie : Naruto, Konohamaru i Kiba uciekający przed wkurzoną Sakurą, Ino i Moegi (naprawdę, bitwa na mąkę w domu nie jest dobrym pomysłem.), Hinata uciekająca przed nadopiekuńczym Neji'm ( nawet nie wiem o co u nich poszło ) i Tenten uciekająca przed zbyt energicznym Lee. Natomiast Chouji biegał z wielgachnymi torbami od sklepu do sklepu robiąc zapasy jak na wojnę.
Zabawa skończyła się po zachodzie słońca, gdy wszyscy wpadliśmy wyczerpani do domu i rozwaliliśmy się w każdym możliwym miejscu w salonie. Zjadłem bułkę, którą kupiłem w sklepie koło, którego przebiegałem trzy razy w trakcie ucieczki i poszedłem na górę się wykąpac. Gdy wyczołgałem się z pod prysznica i ubrałem, spojrzałem w lustro i zobaczyłem na mojej głowie dwa guzy pokaźnych rozmiarów. Moje mokre włosy zostawiłem rozpuszczone by w miarę możliwości zasłoniły pamiątkę po pięści Temari i Kankuro.
Wgramoliłem się na dach i położyłem podkładając ręce pod głowę. Oglądałem chmury przez, które co chwilę przebijało się piękne nocne niebo, gwiazdy i piękny księżyc w pełni.
Nie wiem ile tak leżałem. Godzinę ? Może dwie ? Już miałem się zbierac gdy nagle koło mnie położyła się Temari.
- Dzięki za guza. - powiedziałem od razu, uśmiechnąłem się lekko i pomasowałem po bolącym miejscu.
- Należało ci się zboku. - blondynka również się uśmiechnęła. Na szczęście już była ubrana.
- Dałem ci bluzę po to, żeby nie patrzec na twoje gołe ciało !
- Oho ! Gołą już chciałbyś mnie widziec ! - zaśmiała się.
Zarumieniłem się i obróciłem na lewy bok, tak by byc do niej plecami. - Upierdliwe baby.
I tym sposobem zarobiłem trzeciego guza na głowie.
Nie odzywaliśmy się od paru minut, a ja już prawie zasnąłem gdy nagle Temari się odezwała. - Gryzie cie coś ?
- Dzisiaj rano Akamaru gryzł mnie w nogę, to się liczy ? - zapytałem uśmiechając się do siebie.
- Nie o to mi chodziło, głupku. - zaśmiała się. - Po prostu zastanawiam się czy nie chcesz mi czegoś powiedziec.
Zastanowiłem się chwilę co odpowiedziec. Dziewczyny zawsze urzywają jakichś podtekstów lub ukrytych znaczeń, ale, że żadnego nie wykryłem, odpowiedziałem. - Nie, raczej nie. A coś się stało ?
- Chyba nie, ale zwykle ludzie myślą, że tylko kobiety stosują jakiś bardzo wymyślny sposób komunikacji znakami i półsłówkami. Tak naprawdę, jeśli chcesz się dogadac z facetem musisz znac język migowy połączony z alfabetem Morse'a. Łatwiej zmusic kamień by zapłakał, niż zmusic chłopaka by się wygadał. - Temari skończyła swój wykład, ale ja już spałem. Czekała chwilę, aż cos powiem ale nie usłyszawszy odpowiedzi podniosła się na łokcie i spojrzała na mnie. - Co za idiota... - stwierdziła i wyłożyła się wygodnie obok mnie.
Znów zasnęliśmy na dachu.


____________________________________
Przepraszam, że nie było mnie tak długo na żadnym blogu. Naprawdę !
Ale pojechałam na trzy tygodnie do Dubaju, a potem od razu na obóz sportowy na dwa, a nigdzie nie było internetów i nie miałam jak notek dodawac :(
A wróciłam dopiero wczoraj o czwartej nad ranem i do dziesiątej dzisiaj spałam :(


3 komentarze:

  1. co z kolejnymi notkami ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię GaaMatsu, więc po wstępie chciałam przestać czytać, ale jako, że od dawna nie trafiłam na blog ShikaTema, więc to przeczytałam.
    W pewnym momencie miałam wrażenie, że już czytałam ten blog (wątek ze spotkaniem ambasadorów i cuchnącą pościelą).
    To jest shoujo (jeśki tak to trochę mało tu opisów uczuć) czy shounen (jeśli tak to mało tu akcji).
    Ani to słabe, ani dobre, przeciętne. Bardzo mało oryginalnych pomysłów, a zarys fabuły jest bardzo słaby.

    Ja bym się bala zjeść ciasto, które leżało przez pół dnia w pustynnym słońcu.

    Zapraszam do siebie:
    http://shippuuden.pl/user/fanfic.php?lookup=43693
    Julin685

    OdpowiedzUsuń