sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 17 - Zabawa w kotka i myszkę.

Dzisiaj o dziwo miałem wolne, więc postanowiłem się wyspac, ale jak na złośc z samego rana obudziły mnie wrzaski Temari.
- Kankurooooooooooo ! Zabije ciee !
Wyskoczyłem z łóżka i zbiegłem na dół zobaczyc co się stało. Zauważyłem, że nie ja jedyny zostałem wyrwany ze snu. Gdy zbiegłem na dół, zastałem wszystkich ubranych w piżamy i zaspanych. Wszyscy przyglądali się komedii, która miała miejsce w środku salonu. Przy stole siedział Gaara i w spokoju jadł śniadanie, Kankuro biegał po całym salonie, uciekając przed Temari, która nawiasem mówiąc ubrana była w samą bieliznę. Kankuro dobiegł do drzwi frontowych i otwierając je z hukiem wydostał się na zewnątrz, a nie zważająca na to w co jest ubrana Temari po drodze chwyciła patelnię i wybiegła za nim. Naruto, Kiba i Konohamaru padli na ziemię ze śmiechu, a ja usiadłem przy Gaarze i zapytałem. - Często takie coś się zdarza ?
Gaara przeżuł to co akurat miał w buzi i odpowiedział. - To, że Kankuro ucieka przed próbującą go zamordowac Temari ? Dośc często, ale to dopiero trzeci raz gdy wybiegła za nim w samej bieliźnie.
Powstrzymałem wybuch śmiechu, co było bardzo trudne i poszedłem zrobic śniadanie. Gdy zajrzałem do lodówki zauważyłem, że jest pusta. Pewnie Chouji znów zjadł wszystko w nocy. Postanowiłem zjeśc na mieście, jak zwykle ostatnio. Wbiegłem na górę, ubrałem się i już mnie nie było.
Przemierzałem labirynt... to znaczy ulice Suny w poszukiwaniu budki z ramen. Usiadłem przy pierwszym lepszym stoisku z jedzeniem i zamówiłem dużą miskę z dodatkowym makaronem. Czekanie strasznie mi się dłużyło, ale w końcu zjadłem upragnioną zupę, która smakowała jak pomyje i ruszyłem się przejśc. Nie miałem co robic o tej godzinie. Nie było żadnych ludzi na zewnątrz, bo kto normalny wstaje o szóstej nad ranem. Pewnie spał bym do dwunastej, ale nie ! Od samego świtu u nas w domu musi się coś dziac.
Chodziłem bez celu i rozmyślałem. Nie słychac już krzyków Temari w nocy, ponadto widac, że humor znów jej dopisuje.
Nie wiem jakim sposobem, ale dotarłem do szpitala. Usiadłem na ławce niedaleko kwiaciarni i poczułem zapach świeżych kwiatów. Nagle usłyszałem krzyki, odwróciłem głowę w lewo by spojrzec co ciekawego znów mogło się wydarzyc. W moję stronę pędził wystraszony, a za razem roześmiany Kankuro, a tuż za nim biegła wkurzona do granic możliwości Temari wymachująca patelnią w lewej ręce. Nadal była w samej bieliźnie...eh, pewnie nawet tego nie zauważyła. Przebiegli obok mnie, a ja zatrzymałem ich moim cieniem. Ci wystraszeni stanęli jak wryci i spojrzeli w moją stronę. Pewnie dopiero co zdali sobie sprawę z tego, że też tu jestem.
- Czy mógłbyś poprosic swój cień, żeby mnie puścił ?- warknęła zbulwersowana Temari.
- Po pierwsze : nie musisz wyrzywac się na mnie. Po drugie : puszcze cie jak dowiem się co się stało. - skrzyżowałem ręce na klacie, a oni powtórzyli mój ruch. Gdyby ktoś czwarty nas oglądał, pewnie wyglądało by to zabawnie, ale nam nie było do śmiechu.
- Ten kompletny idiota spuścił mój stanik w kiblu ! - krzyknęła blondynka i próbowała wskazac palcem winnego, ale niestety nie udało jej się ruszyc.
-To był wypadek ! - Kankuro próbował się bronic.
- Znowu ?! - zapytała z wyrzutem i aż cała poczerwieniała na twarzy ze złości. Biedny chłopak otworzył usta by coś powiedziec, ale od razu je zamknął zdając sobie sprawę, że żaden argument, który mógłby wymyślic nie jest na tyle dobry, by mógł wytłumarzyc jego zachowanie.
 Odchyliłem głowę do tyłu by wymyślic jakieś logiczne rozwiązanie. Oni zaś zrobili to samo co wyglądało bardzo komicznie. Westchnąłem z powodu mojej bezradności, wstałem, ściągnąłem bluzę, zarzuciłem ją na ramiona Temari i zapiąłem. Ta zdziwiona moim gestem, spojrzała w dół i dopiero zdała sobie sprawę w co jest ubrana, albo raczej w co nie jest ubrana. Zrobiła się czerwona jak burak i spróbowała zasłonic, ale na jej nie szczęście nadal była pod kontrolą mojego cienia. Cofnąłem się krok w tył by zobaczyc jak na niej leży moja bluza, a dwójka rodzeństwa również się cofnęła. Przekrzywiłem lekko głowę w lewo i stwierdziłem, że bluza jest idealna. Zakrywała to co zakrywac powinna. Ba, nawet byla na nią za duża o jakieś dwa rozmiary, ponieważ była jej do połowy ud.
Wkurzone do granic możliwości rodzeństwo krzyknęło jednocześnie. - I na co się gapisz zboku ?!
Na moje nieszczęście akurat skończyła mi się chakra, a rodzeństwo czując władzę w swoim ciele powoli zaczęło iśc w moją stronę. Zacząłem uciekac, a ci ruszyli za mną. I znów zaczęła się zabawa w kotka i myszkę po całej wiosce. Tylko, że tym razem myszą byłem ja. Cudowne pojednanie rodzeństwa, nieprawdaż ?
Temari jakby zupełnie zapomniała o swoim wcześniejszym problemie dotyczącym stanika spuszczonego w kiblu. Chyba do śmierci będę żałował, że nie zabrałem jej tej patelni, gdy jeszcze była pod kontrolą mojego cienia.
Do wieczora w całej wiosce było wesoło, ponieważ można było zobaczyc biegających w te i z powrotem ludzi. Do naszej szalenie ciekawej zabawy dołączyło się jeszcze parę osób, a mianowicie : Naruto, Konohamaru i Kiba uciekający przed wkurzoną Sakurą, Ino i Moegi (naprawdę, bitwa na mąkę w domu nie jest dobrym pomysłem.), Hinata uciekająca przed nadopiekuńczym Neji'm ( nawet nie wiem o co u nich poszło ) i Tenten uciekająca przed zbyt energicznym Lee. Natomiast Chouji biegał z wielgachnymi torbami od sklepu do sklepu robiąc zapasy jak na wojnę.
Zabawa skończyła się po zachodzie słońca, gdy wszyscy wpadliśmy wyczerpani do domu i rozwaliliśmy się w każdym możliwym miejscu w salonie. Zjadłem bułkę, którą kupiłem w sklepie koło, którego przebiegałem trzy razy w trakcie ucieczki i poszedłem na górę się wykąpac. Gdy wyczołgałem się z pod prysznica i ubrałem, spojrzałem w lustro i zobaczyłem na mojej głowie dwa guzy pokaźnych rozmiarów. Moje mokre włosy zostawiłem rozpuszczone by w miarę możliwości zasłoniły pamiątkę po pięści Temari i Kankuro.
Wgramoliłem się na dach i położyłem podkładając ręce pod głowę. Oglądałem chmury przez, które co chwilę przebijało się piękne nocne niebo, gwiazdy i piękny księżyc w pełni.
Nie wiem ile tak leżałem. Godzinę ? Może dwie ? Już miałem się zbierac gdy nagle koło mnie położyła się Temari.
- Dzięki za guza. - powiedziałem od razu, uśmiechnąłem się lekko i pomasowałem po bolącym miejscu.
- Należało ci się zboku. - blondynka również się uśmiechnęła. Na szczęście już była ubrana.
- Dałem ci bluzę po to, żeby nie patrzec na twoje gołe ciało !
- Oho ! Gołą już chciałbyś mnie widziec ! - zaśmiała się.
Zarumieniłem się i obróciłem na lewy bok, tak by byc do niej plecami. - Upierdliwe baby.
I tym sposobem zarobiłem trzeciego guza na głowie.
Nie odzywaliśmy się od paru minut, a ja już prawie zasnąłem gdy nagle Temari się odezwała. - Gryzie cie coś ?
- Dzisiaj rano Akamaru gryzł mnie w nogę, to się liczy ? - zapytałem uśmiechając się do siebie.
- Nie o to mi chodziło, głupku. - zaśmiała się. - Po prostu zastanawiam się czy nie chcesz mi czegoś powiedziec.
Zastanowiłem się chwilę co odpowiedziec. Dziewczyny zawsze urzywają jakichś podtekstów lub ukrytych znaczeń, ale, że żadnego nie wykryłem, odpowiedziałem. - Nie, raczej nie. A coś się stało ?
- Chyba nie, ale zwykle ludzie myślą, że tylko kobiety stosują jakiś bardzo wymyślny sposób komunikacji znakami i półsłówkami. Tak naprawdę, jeśli chcesz się dogadac z facetem musisz znac język migowy połączony z alfabetem Morse'a. Łatwiej zmusic kamień by zapłakał, niż zmusic chłopaka by się wygadał. - Temari skończyła swój wykład, ale ja już spałem. Czekała chwilę, aż cos powiem ale nie usłyszawszy odpowiedzi podniosła się na łokcie i spojrzała na mnie. - Co za idiota... - stwierdziła i wyłożyła się wygodnie obok mnie.
Znów zasnęliśmy na dachu.


____________________________________
Przepraszam, że nie było mnie tak długo na żadnym blogu. Naprawdę !
Ale pojechałam na trzy tygodnie do Dubaju, a potem od razu na obóz sportowy na dwa, a nigdzie nie było internetów i nie miałam jak notek dodawac :(
A wróciłam dopiero wczoraj o czwartej nad ranem i do dziesiątej dzisiaj spałam :(


sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 16 - Idioci spalili dom.

Ja, Temari i Gaara szliśmy ulicami Wioski Piasku rozmawiając na temat organizacji festynu. Wszyscy znowu zostali powysyłani w dziwnych składach na jeszcze dziwniejsze misję. Natomiast Hinata i Naruto zostali w domu by zrobić obiad.... dlatego postanowiłem zjeść na mieście. Bez obrazy ale Naruto nie potrafi zrobić nic innego niż zupka błyskawiczna, a Hinata... cóż, gdy dwa dni temu próbowała pomóc Sakurze w robieniu kolacji, prawie ucięła sobie rękę nożem. Trochę to logiczne, skoro to jej zawsze robiono jedzenie, w końcu jest przyszłą głową klanu. 
Przemierzaliśmy ulice, by dojść na miejsce, w którym organizowany będzie festyn. Gaara szedł przed nami i opowiadał o sklepach, miejscach i zabytkach koło, których przechodziliśmy. Problem w tym, że mówił, mówił i mówił.... już od jakiejś godziny. To było do niego, bardzo niepodobne. 
Temari szła obok mnie i wyglądała jak trup. Miała straszne wory pod oczami z powodu nie wyspania, była cała blada i wyraźnie słyszałem jak burczy jej w brzuchu. Od czasu naszego zaśnięcia na dachu, co noc słyszę jej krzyki gdy budzi się z koszmaru. Gdy pierwszy raz się to wydarzyło, wszyscy zbiegli się do jej pokoju... dosłownie jej krzyki wszystkich obudziły. Następnej nocy przybiegłem ja, dziewczyny i jej bracia. Kolejnej nocy przybiegłem tylko ja i właśnie wtedy kazała mi to ignorować i nie przychodzić. Do dziś budzę się wraz z jej krzykiem i z nocy na noc martwię się coraz bardziej. Ale wyraźnie było widać, że te koszmary dają się jej we znaki. 
Złapałem ją za rękę i uśmiechnąłem się, czego na szczęście nie zauważył Gaara idący przed nami. Temari spojrzała na mnie zdziwiona, ale po chwili wyrwała swoją rękę z uścisku i wyszeptała z wyrzutem. - Nie rób takich rzeczy w miejscach publicznych !
Na mojej twarzy pojawił się grymas i już miałem jej odpowiedzieć coś bardzo nie miłego, ale ten moment wybrał sobię Gaara by się do nas odwrócić. Oboje z impetem na niego wpadliśmy wywalając go przy okazji. Przepraszając ze sto razy zaczęliśmy go podnosić, jeszcze by mu się zachciało nas zabić ... ghr.
Zaczęliśmy iść dalej w ciszy, to znaczy... cisza była tylko między mną, a Temari... Gaara nawijał dalej... Ależ on się rozmowny ostatnio zrobił ! 
Miałem wrażenie, że słońce śmieje mi się w twarz, zupełnie jakbym siedział na patelni ! 
Poza tym od czasu wyznania blondynce mojej miłości, było między nami coraz gorzej. Przynajmniej nadal nosi ten naszyjnik, który jej dałem. 
Doszliśmy na miejsce, a to miejsce okazało się dużym placem głównym, które znajdował się tuż obok naszego domu. Wszędzie byli ludzie, którzy siedzieli i planowali gdzie umieścić scenę czy różne dekorację. Natomiast ja i Temari będziemy głównymi prowadzącymi ... to będzie zdecydowanie zbyt upierdliwe. Próbowałem wymigać się od tego parę razy, nawet udawałem, że złamałem nogę, ale gdy zaprowadzili mnie do szpitala i okazało się, że to kłamstwo... eh, Gaara chciał mi wtedy urwać łeb... dosłownie.
Nagle poczułem spaleniznę, odwróciłem sie w stronę naszego domu, a z niego leciał dym i w niektórych miejscach falowały płomienie. 
- Gaara... - zwróciłem się do niego i poklepałem po ramieniu. 
- Nie przeszkadzaj. - a on oczywiście był zajęty rozmową z jednym z robotników. Tym razem Temari spojrzała na swój dom i szeroko otworzyła oczy. 
- Gaara... - powiedziałem w tym samym momencie co ona i razem poklepaliśmy go po ramieniu. 
- Czego chcecie ?! - odwrócił się w naszą stronę, a jego mina stężała gdy zobaczył swój dom w płomieniach. 
Bez słowa pobiegliśmy w jego stronę, a z wnętrza domu wybiegł Naruto trzymający za rękę Hinatę. Oboje krztusili się dymem. Temari pobiegła udzielić pomocy tej dwójce, Gaara używając piasku gasił płomienie, a ja pobiegłem po pomoc. Udałem się na straż pożarną.
Wbiegłem do ich rewizy jakby mnie coś goniło i wyjaśniłem sytuację. 
Gdy dotarliśmy na miejsce pożar tylko się rozprzestrzenił. Piasek Gaary i Temari, która po udzieleniu pomocy Hinacie i Naruto pomogła bratu, nie bardzo się sprawdzał. Straż od razu wzięła się do roboty. Po półgodzinnej walce pożar został ugaszony. Na szczęście ucierpiała tylko kuchnia, hol i pół salonu. Pożar nie dotarł na górę i nie zniszczył nam pokoi. 
Wspólnie postanowiliśmy nigdy nie wpuszczać Naruto i Hinaty do kuchni, a później razem zabraliśmy się za naprawę domu. Temari jescze trochę powrzeszczała, Gaara wyglądał jakby chciał kogoś zabić, a ja miałem ochotę jak najszybciej się stąd ulotnić. Przy okazji postanowiliśmy rozbudować trochę to mieszkanie, więc dodaliśmy pomieszczenie z basenem i sauną. Hinata wydrążyła dziurę na basen, Naruto nalał wodę, a Temari z Gaarą zajęli się ścianami w w kuchni, holu, salonie, nowym basenie i saunie. Postanowiliśmy jutro kupić meble i inne przydatne rzeczy, które spłonęły. Dla mnie nie było żadnej roboty więc rozwaliłem się na kanapie, co Temari skomentowała głośnym prychnięciem, a po chwili zaczęła narzekać jaki to ja jestem leniwy.
Gdy w miarę możliwości skończyliśmy, wszyscy padnięci i głodni rozłożyli się na kanapach i fotelach.
- Co tu się stało ?! - do domu krzycząc wpadli Moegi, Udon i Konohamaru. 
- Hinata i Naruto nie umią gotować. - odpowiedziałem zmęczony tymi wszystkimi dzisiejszymi wydarzeniami. Pocieszała mnie myśl, że przynajmniej Temari już nie wygląda jak zombie. 
- I postanowiliśmy przy okazji dobudować basen i saunę. - powiedziała Temari.
- A po jutrzejszych zakupach wszystko będzie już gotowe. - wymruczał wyczerpany Gaara.
Nagle nam wszystkim zaburczało w brzuchach.
- To kto robi żarcie ? - zapytał Naruto. 
Wszystkie pary oczu skierowały się w moją stronę. Aha, no już ! Wasze niedoczekanie ! 
- Skoro Shikamaru cały czas się lenił to on z chęcią zrobi kolację. - powiedziała Temari uśmiechając się złośliwie. 
Wstałem i nic nie mówiąc poszedłem do kuchni. Słyszałem jak w pokoju obok Naruto, Konohamaru i Temari rechoczą. Jeszcze ja im pokażę.
A tak na marginesie... JASNE ! ZWALCIE BRUDNĄ ROBOTĘ NA MNIE ! 
JAKIE TO WSZYSTKO JEST UPIERDLIWE !

sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 15 - Kocham cię Temari.

Gaara poprosił mnie dzisiaj bym pomógł mu w zorganizowaniu treningu dla Matsuri, dlatego grzecznie odmówiłem i w tył zwrot. Miałem własne problemy, dotyczące pewnej blond osóbki, która od pewnego czasu się do mnie nie odzywała, przez to co zaszło na dachu. Postanowiłem kupic jej prezent na przeprosiny, więc urwałem się z pracy wcześniej (Gaara znowu będzie chciał mnie zabic, ehhh) i wyszedłem na miasto. Wyciągnąłem papierosa i zapaliłem przechodząc koło Akademii. Patrząc przez chwilę w okno zauważyłem krzyczącą i wyrywającą sobie włosy Moegi. Rozumiem ją doskonale... pracowanie z dziecmi z Akademii to tak jakby kopac sobie grób.
Przechodziłem koło sklepów i rozglądałem się za czymś co mógłbym jej kupic. Co chwilę ktoś do mnie podchodził i wciskał jakąś ulotkę. Oczywiście wszystkie były zniżką na jakąś potrawę z piasku. Jejku, jak patrzę na piasek to robi mi się niedobrze. Pewnie dlatego od rana jestem taki zamulony i wkurzony, w końcu jesteśmy na pustyni... gdzie jest piasku po uszy.
Naprzeciwko mnie szedł Naruto, a gdy mnie zauważył od razu do mnie podbiegł i zaczął nawijac. - Yo, Shikamaru. Jak tam ? 
- W porządku. Szukam prezentu. - odpowiedziałem mu i starałem się go wyminąc, ale ten zaczął iśc obok mnie.
- O a dla kogo ? Może ci pomogę. - powiedział. On ma mi pomóc ? Chyba w zrujnowaniu mojego życia, lub ewentualnie wysadzeniu wioski w powietrze.
- Dla mnie, i nie, dzięki. - przyśpieszyłem tylko.
Więc Naruto, który chciał mi dotrzymac kroku również przyśpieszył. - Po co kupujesz prezent samemu sobie ? Oj no dawaj, pomogę ci wybrac to co sam chciałbyś dostac. 
Jak państwo widzą jego mózg nie działa zbyt dobrze. 
- O patrz, idzie Tenten. To właśnie z nią się umówiłem, narka. - zauważyłem ją stojącą przy kwiaciarni, więc wykorzystałem jej osobę by odczepic się od tego natręta. 
Oczami wyobraźni już widziałem kartki porozwieszane po całej Konosze, głoszące "Shikamaru i Tenten są razem" lub coś w ten deseń.
Podszedłem do niej, złapałem pod rękę i szepnąłem do ucha. - Udawaj, że byłaś ze mnę tutaj umówiona. Proszę inaczej nigdy nie uwolnię się od Naruto, a mam dzisiaj naprawdę dużo roboty. 
Ona kiwnęłam tylko głową na tak, uśmiechnęła się i pociągnęła mną by odwrócic się w stronę "natręta", po czym powiedziała na tyle głośno aby nawet on usłyszał. - Shikamaru, spóźniłeś się.
Spojrzała na mnie z błyskiem w oku, niby znaczącym, że teraz jest moja kolej na wymyślenie jakiejś kwestii. Tylko jedno przyszło mi do głowy więc to powiedziałem. - Wybacz, ale Gaara trzymał mnie bardzo długo w biurze.
Poszliśmy w stronę przeciwną niż Naruto, a gdy koło niego przechodziłem ten tylko mrugnął do mnie i uśmiechnął się. Aaaaa... ale się wkopałem. 
- Ej Tenten, co chaiałbyś dostac, gdyby ... na przykład Neji chciał ci kupic prezent. - zwróciłem się do niej. Dziwnie było mi z nią rozmawiac. Nigdy nie rozmawialiśmy twarzą w twarz, a tu zostaliśmy sam na sam. W sumie wokół nas było pełno ludzi, ale tłum nie zalicza się do wsparcia psychicznego.
- Broń ! - stwierdziła z uśmiechem mocno ściskając swoje ręce. - A czemu pytasz ? Neji coś ci mówił ? 
Szlag ! Zaraz wysunie jakieś błędne wnioski, a tym sposobem pogrążyłbym Neji'ego.
- Nie, nie, nie. To pytanie było czysto hipotetyczne. A coś innego niż broń ? - zapytałem z nadzieją.
- Cóż, na pewno jeszcze nikt się nie wkurzył za to, że dostał kwiaty. Mógłby mi kupic perfumy, ponieważ dziewczyny lubią się pachnic dla kogoś kto im się podoba.... - i właśnie teraz przyznała się do tego, że podoba jej się Neji. Zdając sobie sprawę z tego co powiedziała, przyłożyła mi pięśc do nosa i odchrząknęła. - Jeśli komuś piśniesz o tym słówko, to skończysz przebity przez moją włócznię. 
- Jasne, jasne. Szczerze to mnie to mało interesuje. Mów dalej. - powiedziałem szybko.
Tenten odsunęła się trochę ode mnie i kontynuowała. - Na czym to ja... a tak, dziewczyny lubią się pachnic dla kogos kto im się podoba, ale mogą też uznac, że śmierdzą i właśnie dlatego daliście im perfumy... no wiesz, żeby już nie śmierdziały w ich otoczeniu...
Eeeee.... cieszę się, że urodziłem się chłopakiem. Mózg dziewczyn jest chyba jakiś uszkodzony.
- Mógłby mi kupic pierścionek, ale przez przypadek mogłabym go zgubic. Takie rzeczy nie nadają się gdy jest się ninją. Z resztą gdyby kupił mi pierścionek pomyślałabym, że mi się oświadcza. Dlatego chyba ze stresu bym się udusiła z powodu braku powietrza. Mógłby też kupic naszyjnik ale taki też łatwo zgubic gdy się rozerwie przez przypadek.... - już miała coś jeszcze powiedziec, ale jej przerwałem.
- Dobra, dzięki Tenten, powiem mu to wszystko. - powiedziałem i poszedłem przed siebie. Ta stała tylko w miejscu rumieniąc się lekko. Natomiast ja już wiedziałem co kupic Temari.
Obszedłem chyba z dwadzieścia sklepów spotykając przy tym Matsuri, Kibę z Akamaru i tą laskę z ANBU. A no i oczywiście wyczyściłem mój portfel do zera. Ehhh...
W końcu wyszło na to, że kupiłem jej białe róże, perfumy, ciasto truskawkowe (podobno bardzo lubi truskawki), wachlarz w truskawki i naszyjnik z sercem.
Wszedłem do pustego domu zawalony reklamówkami i z trudem dowlokłem się do mojego pokoju. Naszyjnik, perfumy i wachlarz zapakowałem razem do papieru ozdobnego. Wlazłem na dach, rozłożyłem koc, obok położyłem ciasto, kwiaty i te zapakowane drobiazgi. Przyniosłem sake, kieliszki, talerze i widelce, po czym wszystko ułożyłem na swoich miejscach. Teraz zostało tylko czekac na Temari. 
Wróciłem z powrotem do mojego pokoju, przebrałem się i zszedłem na dół coś zjeśc. Nagle do mieszkania weszła Ino i od razu rzuciła mi "pytanie". - Zaraz z miasta wrócą ci wszyscy idioci i dziewczyny. Pomóż mi zrobic kolacje. 
Gdy spróbowałem się z tego jakoś wykręcic, ta spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem i już wszystko było jasne... albo jej pomogę, albo zginę w męczarniach...
JEZU JAKIE TO WSZYSTKO JEST UPIERDLIWE !
Zrobiliśmy sałatkę, która składała się tylko z sałaty... mniam... Zupa się gotowała, mięso na patelni skwierczało. Bułki czekały już na te kawałki mięsa. Zrobic hamburgery jest łatwo.... ale gdy musisz je robic dla dziewiętnastu osób i Chouji'ego.... cóż kolorowo nie jest. 
Dalej Ino mogła sobie poradzic sama więc rozłożyłem się na kanapie i włączyłem telewizor. Drzwi otworzyły się nagle z hukiem, a do środka próbowali wejśc Kiba z Naruto przepychając się nawzajem. Za nimi wszyscy grzecznie czekali, aż ci w końcu przestaną. Oczywiście ta dwójka niechcący wyrąbała drzwi z zawiasów (znowu), a następnie Sakura wbiła im się pięścią w głowy (znowu) krzycząc, że są największymi idiotami jakich nosiła ziemia, a potem Hinata (znowu) spróbowała je włożyc na miejsce, ale oczywiście (znowu) niechcący oderwała klamkę, dlatego wkurzony Neji (znowu) musiał wszystko naprawiac. Za to Gaara (znowu) wyglądał jakby miał się popłakac, a Kankuro (znowu) stwierdził, że mieszka z małpami. Zwykła codziennośc. 
Potem wszyscy rzucili się na żarcie i zaczęli jeśc jak świnie, kłócąc się o każdy kawałek, w wyniku czego większosc lądowała na ziemi. Wziąłem cztery kanapki, które wcześniej zrobiłem i zjadłem je. Nie miałem zamiaru kłócic się z nimi o każdy kawałek jedzenia. Bez przesady...
Gdy wszyscy już zjedli, rozsiedli się we wszystkich możliwych miejscach i zaczęłiśmy oglądac film. Tym razem padło na horror. Wystraszona Hinata co chwilę zamykała oczy. Naruto, Kankuro i Konohamaru co chwilę się śmiali. Gaara siedział jak na szpilkach. Matsuri co chwilę wtykała twarz w ciuchy Gaary, by nie patrzec na te najstraszniejsze sceny. Udon płakał co chwilę, a Moegi starała się go pocieszac. Kiba co chwilę robił jakieś gwałtowne ruchy, a Akamaru podkulił ogon i zaczął piszczec. Ino miała coś nie wyraźną minę, a Tenten, Sakura i Temari wyglądały jakby się nudziły. Chouji siedział z zamkniętymi oczami, zatkanymi uszami i opychał się chipsami. Sai malował co ciekawsze scney z filmu. Shino miał twarz bez wyrazu jak zwykle, a Lee i Neji krzyczeli coś w stylu "Nie zaglądaj do tej szafy Muriel", albo "Zostaw ją ty parszywy demonie". 
Film się skończył i wszyscy zaczęli zbierac się do swoich pokoi. Podszedłem do Neji'ego i powiedziałem mu o czym rozmawiałem dzisiaj z Tenten i, że chciałaby dostac od niego broń i kwiaty. Ten tylko zarumienił się na moje słowa i poszedł na górę.
Nie miałem co więcej robic, więc poszedłem do siebie i od razu wlazłem na dach. Wszystko było ułożone tak jak wcześniej i grzecznie na mnie czekało. Postanowiłem pójśc po Temari, dlatego przeszedłem na drugą stronę dachu i wślizgnąłem jej się do pokoju przez otwarte okno. Jej jeszcze nie było, dlatego usiadłem na  łóżku i postanowiłem poczekac. Chwilę później weszła do pokoju wykąpana, z mokrymi włosami i w pidżamie. 
Spojrzała na mnie zdziwiona i spytała. - Co ty tutaj robisz ? 
- Czekam na ciebie. - odpowiedziałem.
- Ale po co ? - po jej głosie stwierdziłem iż naprawdę była zdziwiona.
- Chodź na dach. - powiedziałem stojąc na parapecie i wdrapałem się na dach. 
Temari poszła w moje ślady, a gdy już była na górze zakryłem jej oczy.
- Co ty robisz ? - spytała zdziwiona. 
- Nie podglądaj. - powiedziałem tylko i zacząłem ją prowadzic. Gdy dotarliśmy do kocu, odkryłem jej oczy i spojrzałem na nią. Była zszokowana.
Usiadłem na kocu i poklepałem miejsce obok siebie, by usiadła. Tak zrobiła, a ja spojrzałem na nią i powiedziałem. - Przepraszam za tamto ostatnio... nie bardzo... wiedziałem co robię.
- A więc to o to ci chodzi.... nie no, wszystko w porządku. - odpowiedziała i uśmiechnęła się nie szczerze.
Wziąłem kwiaty i podałem jej. - To dla ciebie.
Ta spojrzała na mnie zdziwiona, ale przyjęła kwiaty. - Dziękuje.
- Dobra, a teraz czas na.... - sięgnąłem po te większe pudełko. -... ciasto truskawkowe !
Temari zaczęła się śmiac z mojego chorego entuzjazmu. Nałożyłem jej na talerz duży kawałek i nalałem sake do kieliszka. 
Zjedliśmy całe ciasto i wypiliśmy całe sake. Kręciło nam się trochę w głowach, ale nie było najgorzej. 
- Dobra, było miło ale się zbieram. - powiedziała, wstała i otrzepała kimono.
 Już miała ruszyc, ale złapałem ją za rękę. - Czekaj... zostań.
Blondynka usiadła z powrotem na miejscu, a ja sięgnąłem po paczuszkę i podałem jej. Ona znowu spojrzała na mnie zdziwiona, ale rozpakowała prezent. Najpierw zauważyła wachlarz w truskawki, wzięła go w ręce, przyjrzała się i zaczęła śmiac. Następnie do ręki wzięła perfumy, popsikała nimi nadgarstek i powąchała. - Piękne. - westchnęła.
Patrzyłem z uśmiechem jak przypatruje się ostatniemu prezentowi - naszyjnikowi. Wzięła go delikatnie w dłonie i opuszkiem palca dotknęła rubinowego serduszka na środku. Mina jej stężała i powiedziała. - Nie mogę tego przyjąc, nie chcę byś wydawał na mnie tyle pieniędzy. 
- Tak, jasne, pomogę ci założyc..... czekaj, co ? - zapytałem zdziwiony. 
- To co słyszałeś. - powiedziała i odłożyła naszyjnik na miejsce. 
- Kupiłem go specjalnie z myślą o tobie i nawet nie myśl, że się wykręcisz od przyjęcia go. - stwierdziłem, wziąłem naszyjnik w ręce, podszedłem do niej od tyłu, ukląkłem i zacząłem zapinac jej go na szyi. 
Temari nic już nie powiedziała, ale gdy skończyłem go zapinac odwróciła się przodem do mnie i pocałowała mnie w usta. Przez chwilę byłem tak zdziwiony, że stałem jak słup, ale po chwili, gdy dotarło do mnie co się dzieje, objąłem ją i zacząłem oddawac pocałunki. 
Całowaliśmy się długo, ale gdy już skończyliśmy, ułożyliśmy się przytuleni do siebie na kocu.
Pocałowałem ją w czubek głowy i powiedziałem. - Kocham cię Temari. 
W odpowiedzi nie usłyszałem nic. Temari bardziej przycisnęła swoją twarz do mojej klatki piersiowej bym nie zobaczył jej rumieńców. Nie skomentowałem tego. Jak na razie to mi wystarczało. 
Wyszło na to, że zasnęliśmy na dachu. 



____________________________________
Bardzo, bardzo, bardzo ładnie proszę o komentarze 

sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 14 - Będe o nią walczył.

Mniej więcej po trzech dniach wszyscy pokończyli swoje misje i wrócili do Suny. Z tej okazji Gaara postanowił nam dac wolne na jeden dzień, więc postanowiliśmy wybrac się na wycieczkę, by lepiej poznac miasto, a wieczorem będziemy odpoczywac w gorących źródłach. Temari również dostała dzisiaj wolne, by móc oprowadzic nas po wiosce. A wieczorem Kankuro, Matsuri i Gaara do nas dołączą. Kto by pomyślał, że Gaara specjalnie wieczorem weźmie sobie wolne, by móc się z nami odprężyc. Podobno nawet ta dziwna laska z ANBU z nami idzie.
Aktualnie staliśmy przed szpitalem i dowiadywaliśmy się różnych nudnych ciekawostek od Temari (pewnie dla niej one wszystkie były bardzo interesujące..). Byliśmy już obejrzec Akademię, biuro Kazekage, miejsce gdzie odbywa się test na Chuunin'a oraz główny rynek. Z tych "ciekawszych" miejsc został jeszcze tylko park, albo raczej ogród z kwiatami występującymi tylko w Sunie. Dziewczyny zaczęły się ekscytowac jak nie wiem co. Ja natomiast miałem ochotę się powiesic. JAKA NUDA ! Nogi bolały mnie jak szlag od tego ciągłego łażenia i w dodatku chciało mi się pic. BYŁO ZA GORĄCO ! Czułem się jakbym spędził z tydzień na pustyni bez odrobinki wody.
Męska częśc tej grupy bardziej interesowała się miejscem gdzie można się nażrec i napic, a gdy już zauważyli jakiś bar postanowili do niego wstąpic. Podeszli do Temari twierdząc iż nie chce im się oglądac jakichś kwiatków, na co ona każdemu z nich nabiła pokaźnych rozmiarów siniaka na głowie. No ale się zgodziła, a mnie nie pozostało nic innego niż iśc z nimi. Natomiast dziewczyny poszły w swoją stronę, żwawo rozmawiając na temat jakichś odmian kwiatów, których nazwy pierwszy raz w życiu słyszałem.
Usiedliśmy i od razu zamówiliśmy dużo żarcia i sake, ponieważ byliśmy świeżo po wypłacie. Po jakiejś godzinie zapłaciliśmy i wyszliśmy z restauracji najedzeni i schlani, wlokąc się do mieszkania Gaary, w którym przez najbliższe cztery czy pięc miesięcy będziemy funkcjonowac jako pasożyty.
Wydawało mi się, że gdzieś po drodze widziałem jednorożca, a Lee przylepił mi się do pleców i wrzeszczał, że asteroida uderzy w ziemię. Nawet nie wiecie jak przechodnie się na nas gapili...
Gdy dotarliśmy do mieszkania, weszliśmy z buta i zapominając zamknąc drzwi każdy z nas rozsiadł się na kanapie lub fotelu w salonie. Tamci włączyli film, a ja wyciągnąłem papierosa i go odpaliłem.
- Nie zaglądaj do tej szafy ! - Neji zaczął krzyczec do dziewczynki z telewizora myśląc, że ta go usłyszy.
Rozejrzałem się i zauważyłem, że w domu poza nami nie ma nikogo, czyli dziewczyny jeszcze siedziały gdzieś w tym ogrodzie.
Zanim film się skończył każdy spał w jakiejś dziwnej pozycji na fotelu, kanapie lub ziemi. Tylko ja w miarę normalnie funkcjonowałem. Poszedłem do mojego pokoju, otworzyłem okno na oścież i stanąłem na parapecie. Złapałem za dolną częśc dachu i podciągnąłem się by móc na niego wejśc. Gdy już na nim stałem (w miarę stabilnie, ponieważ już mi trochę przeszło po tym sake ) poszedłem na drugą częśc dachu, by móc widziec resztę wioski i moment, w których dziewczyny będą szły w stronę domu. Usiadłem i zapaliłem papierosa i zaciągnąłem się.
Właśnie ten moment wybrały sobie dziewczyny, by wrócic do domu. Gdy tylko stanęły przd mieszkaniem zaczęły się drzec (pewnie zobaczyły tą wielką dziurę w drzwiach, która została po bucie Naruto ). Wbiegły do środka i wtedy się zaczęło. Słyszałem dźwięk tłuczonych szklanek i talerzy, pisk chłopaków i gniewne okrzyki dziewczyn. Położyłem się, kładąc ręce pod głowę i się zaśmiałem. Widac ktoś usłyszał mój śmiech, ponieważ po chwili zacząłem słyszec skrzypienie schodów. Ktoś pojawił się po drugiej stronie dachu, a ja od razu wiedziałem, że to Temari. Raczej tylko ona odwiedzała ten dach.
Osoba ta zaczęła iśc w moją stronę i spojrzała na mnie z góry, a ja odchyliłem głowę trochę do tyłu by móc spojrzec jej w oczy. Miałem rację, to była Temari. Uśmiechnąłem się. Alkohol zrobił swoje, rozwiał wszystkie wątpliwości. Odwróciłem się na brzuch, złapałem ją za kostkę i pociągnąłem. Ona, nie spodziewając się tego, wywróciła się, a ja korzystając z okazji, zawisłem nad nią. Moje ręce znajdywały się po jej obu stronach, a ja patrzyłem się jej prosto w oczy z uśmiechem na twarzy. Temari przez chwilę była zaskoczona, a następnie się zarumieniła. Próbowała mnie z siebie zrzucic, ale się nie dałem. Później próbowała trafic swoją nogą pomiędzy moje, a ja wiedząc co ona chce zrobic, zamknąłem jej nogi w potrzasku swoimi. Widząc, że i to nie zadziałało już chciała coś powiedziec lub krzyknąc, ale nie dałem jej tej szansy. Zamknąłem jej usta swoimi. Przez dłuższy czas mi się opierała. Waliła mnie rękami w plecy i klatkę piersiową, ale widząc, że i to nie działa w końcu się poddała. Całowaliśmy się i całowaliśmy. Przejechałem językiem po jej wardze i poczułem, że przeszły ją dreszcze.
Było mi tak miło i ciepło. W końcu zdałem sobie sprawę, że jestem w niej zakochany... i to od kilku lat...
Stwierdziłem, że będę o nią walczył.



sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 13 - Zazdość... chyba.

Już od ponad godziny siedziałem, pisałem papiery i robiłem plany na temat obrony wioski w biurze Kazekage. Podobno na co dzień zajmuje się tym Temari, ale z okazji mojego przybycia dzisiaj dostała wolne. A od jutro razem będziemy pracować. Plecy i nogi bolały mnie jak szlag więc postanowiłem wyjść i się przejść. 
Przechodziłem koło masy sklepów i restauracji. Zbyt dużego wyboru raczej tu nie mieli. W jednym sklepie były kulki z piasku, w innym filet z piasku, a w jeszcze innym frytki z piasku. No bez przesady przecież nie muszą się, aż tak utożsamiać z nazwą wioski, gdybyśmy my tak robili w naszej wiosce to jedlibyśmy same liście... a ja bym tego nie przeżył....
Wyciągnąłem papierosa i go odpaliłem, a ludzie w około patrzyli na mnie jakbym nie wiem, zabił ich najlepszego przyjaciela czy co. Ta wioska robi się coraz dziwniejsza. Nie żebym był w tej wiosce pierwszy raz, ale po raz pierwszy mogę się po niej tak swobodnie porozglądać.
Zaciągnąłem się papierosem.. tak naprawdę to nienawidziłem palić. Śmieszne, to jedyne co zostało mi po Asumie...
Musiałem wracać już do biura, ale akurat spostrzegłem, że się zgubiłem. Z daleka widziałem budynek Kazekage, ale sama wioska była jak labirynt. Błąkałem się tak nie wiem, może jeszcze z pół godziny, gdy w końcu dotarłem do szpitala. Postanowiłem tam wejść i zapytać o drogę. Drzwi rozsunęły się przede mną, a ja wszedłem do środka. Przy blacie recepcji tyłem do mnie stała Temari, a w dłoni trzymała piękną białą róże. Zacząłem iść w jej stronę, a recepcjonistka odeszła od blatu w poszukiwaniu jakichś papierów dla blondynki.
Oplotłem ręce wokół jej talii, a brodę położyłem na jej lewym ramieniu, po czym zapytałem. - A co tutaj robisz ? 
Ta podskoczyła przerażona upuszczając kwiat na ziemię. Odwróciła się w moją stronę i z pięści przyłożyła mi w środek głowy. - Nie strasz mnie tak idioto ! 
Zacząłem masować się po głowie, uśmiechając się przepraszająco, a ona nadal patrząc na mnie z mordem w oczach podniosła z ziemi róże.
- Jak stąd dojść do biura ? - zapytałem gdy w miarę się uspokoiła.
- Idziesz cały czas prosto, aż dojdziesz do Akademii, od razu za nią skręcasz w prawo i idziesz prosto dopóki nie dojdziesz do kwiaciarni, a potem od razu w lewo i jesteś na miejscu. - odpowiedziała. Już chciała odejść gdy złapałem ją za nadgarstek.
- A gdzie mogę zjeść coś co nie składa się z piasku ? 
- Wszędzie. Na zewnątrz ludzie promują głównie potrawy z piasku jadalnego, ponieważ są one bardzo popularne w naszej wiosce, ale w środku jest jeszcze inne jedzenie. - odpowiedziała i wyrwała mi się.
Nagle podeszła do nas tamta recepcjonistka i zwróciła się do Temari. - Leży w pokoju 202A.
- Dziękuje. - odpowiedziała Temari i zaczęła iść w stronę schodów. 
Poszedłem za nią, ale w końcu nie wytrzymałem i zapytałem. - A dla kogo ta róża ? 
- Dla przyjaciela. - odpowiedziała tylko i poszła po schodach, a ja stanąłem jak wryty. Spojrzała na mnie zdziwiona, ale pewnie stwierdząc iż ją to nie interesuje poszła dalej.
Postanowiłem pójść od razu do biura, a nie zajmować się jakimiś pierdołami. Gaara i tak pewnie chce mnie już zabić.
Byłem zazdrosny ? Nie, nie, nie, to nie możliwe. To nie wchodzi w grę. 
Ale do końca dnia już miałem zepsuty humor.

***
*Tym czasem w Ukrytej Mgle.
- Patrzcie to Mesu Raion !- krzyknął ktoś z tłumu.
- Nie do wiary.
- Nie wiarygodne.
- To naprawdę ona ? - wszyscy w około zaczęli się ekscytować nie wiadomo czym.
- Kto to jest Mesu Raion ? -zapytałem.
- Ja … - opowiedziała mi Tori.
- Co ? Ale czemu tak na Ciebie mówią ? - zdziwiłem się jeszcze bardziej. Mesu Raion inaczej Lwica. Dość...dziwne przezwisko.
- Ponieważ umiem przyzywać lwy, gepardy, pantery... - westchnęła Tori. - ...tygrysy. - dodała po chwili przemyśleń.
- A czemu każdy cię tu zna ? - no bez jaj, co ona taka znana jest ? Czemu niby ?!
- Zawsze znajdzie się ktoś kto mnie zna. - skwasiła się.
- Nadal nie rozumiem czemu. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Szybko rozeszła się po świecie informacja o dziewczynie, której jako jedynej udało się podpisać pakt krwi z lwami. - powiedziała znużona. Chyba mój opóźniony umysł zaczął ją irytować.
- A z gepardami co ? - zapytałem ciekawy.
- Jak to co, nic. Po prostu szybko biegają. Całą drogę z Konohy do Suny przebiegną w niecały dzień. W sumie nie wiem po co mi one skoro mam zwój teleportacji... - zastanowiła się. - A, już wiem, gdy mam za mało chakry, przyzywam je i zawożą mnie na miejsce. - odpowiedziała machając lekceważąco ręką. Chyba miała już dość tych wszystkich pytań.
- A tak w ogóle to ile masz lat ? - zapytałem. Ciekawiło mnie to.
Tori, aż zacisnęła rękę w pięść. Chyba naprawdę nie lubiła rozmawiać na swój temat. Ale o dziwo, odpowiedziała. - Piętnaście.
Stanąłem jak wryty. Jest w moim wieku. Ma piętnaście lat, a już jest w ANBU ?! To co ja niby przez to całe życie robie ?! Ona może, a ja nie ?! - Jesteś niesamowita. - uśmiechnąłem się.
- Yhm... - ta tylko zignorowała mnie, ale zauważyłem na jej twarzy rumieniec. Ha ! Czyli jednak nie ignoruje mnie całkowicie !
W tym czasie Akamaru widząc rumieniec dziewczyny popchnął ją na mnie. To nie było zamierzone, tylko Akamaru lubi bawić się w swatkę. W wyniku czego ja próbując nie wywalić siebie ani jej, złapałem ją za… tyłek. Ona zaczęła czerwienić się jak żarówka. A ja od razu ją puściłem, również wyglądając jak pomidor.
- Akamaru idioto ! Uważaj jak łazisz. Przepraszam Tori, proszę wybacz. - zacząłem ją przepraszać. Ot co, jeszcze może zrobić mi krzywdę !
- Ikaruka Fiba ! - wydarła się chyba na całą wioskę, tak, że jeszcze ci, którzy nie zwracali na nią uwagi, z pewnością jej się w tym momencie przypatrywali.
- Em, nazywam się Inuzuka Kiba. - poprawiłem ją, po czym uśmiechnąłem się z nadzieją przeżycia do następnego dnia.
 -  Kuchiyose no Jutsu ! - wykrzyczała formując odpowiednie pieczęci. Znikąd pojawił się gepard.
- Oh, Tenryuu, dawno mnie nie odwiedzałaś. - tym razem Tori zwróciła się do geparda, którego przyzwała.
- Wybacz Zeke. Siostra ma małe, a jej mąż okazał się frajerem. Więc wyszło na to, że musiałam go zabić. – westchnęła gepardzica.
Słysząc te słowa zdębiałem. Nawet nie chce wiedzieć co one chcą zrobić ze mną ...
- A ci dwaj to kto ? - Tenryuu zapytała się patrząc na nas jak na wykałaczki do zębów.
Akamaru podkulił ogon i schował za mną. Tak naprawdę to ja miałem ochotę schować się za nim, ale no cóż...
- Ah, tak, zapomniałam o nich. Możesz ich zabić jak chcesz. - Tori westchnęła odwracając się z zamiarem wypełnienia misji sama.Odeszła, a nas zostawiła na pastwe losu. Dobre sobie ! Hokage, urwie jej za to łeb ! Chyba... No ewentualnie Tori może powiedzieć, że zabił mnie ktoś inny, albo że sam się przez przypadek zabiłem... Kurwa !
 Na te słowa gepardzica rzuciła się na nas, a my ze strachu zaczęliśmy uciekać na drugą stronę miasta.

Tori uśmiechnęła się z satysfakcją do siebie po czym powiedziała. - Kompletny idiota, ale jest nawet słodki. Wypadało by coś zrobić. - po wypowiedzianych słowach dziewczyna z uśmiechem zaczęła iść do biura Mizukage.

***
 *Tym czasem gdzieś w Wiosce Dźwięku.
- Myślałam, że ta Wioska upadła, gdy Orochimaru od niej odszedł... - no i faktycznie tak myślałam.
- Podobno władze przejęło tutaj Akatsuki i gdzieś zrobiło sobie baze. - stwierdził Kankuro.
A o tym to nie wiedziałam. Ale pomimo wszystko...
- Przecież Akatsuki też zostało pokonane. - powiedziałam zgodnie z tym co myślałam.
- Dlatego tam gdzie wcześniej znajdywało się Akatsuki, baze zrobiła sobie jakaś grupa przestępcza starając się udawać wcześniejszych właścicieli. - on zdecydowanie był lepiej poinformowany niż ja.
- W takim razie czy to bezpieczne iść tam tylko we dwójkę ? - zapytałam.
- Wątpisz w swoje umiejętności ? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
To był pierwszy raz gdy byłam z nim sam na sam na misji, więc troche się denerwowałam. Co ja gadam ?! To chyba pierwszy raz kiedy z nim rozmawiałam ! Naprawdę nie pamiętam czy już kiedyś z nim rozmawiałam.
- Szczerze ? Tak. - odpowiedziałam na jego pytanie.
- To nie wątp. W razie czego obronie cię Ino, pamiętaj. - powiedział i mrugnął do mnie.
Dziwak. Zarumieniłam się, ale też zaczęłam się śmiać. Kankuro słysząc mój śmiech uśmiechnął się.
- Ty tu jesteś chyba po to, żeby pokazać mi gdzie znajduje się ich baza, co nie ? - zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej.
Kankuro zrobił teraz chyba najgłupszą minę jaką potrafił. Naprawdę wyglądał tak idiotyczne... aż pomyślałam, że padnę tam ze śmiechu !